czwartek, 5 czerwca 2014

Wypadki chodzą po mnie.

Powiem wam teraz coś o sobie... jestem wielką fanką prowadzenia wszelkiego rodzaju pojazdów! Ot ciekawostka! Niestety moja sytuacja jest wielce niefortunna, gdyż mój pojazd, zakupiony do celów wyłącznie rajdowych*  stoi  rozkraczony przed domem, czekając na to aż się nim zajmę, a dorośli i odpowiedzialni rodzice trzymają mnie od swoich samochodów z daleka, coby im się krzywda nie stała.


Teraz pozwólcie, że przejdę do meritum sprawy. Wypadek się zdarzył okropny! Moja matula nadwyrężyła sobie nadgarstek i nie mogła prowadzić ~ smuteczek, z czystej potrzeby niesienia pomocy, zaproponowałam siebie jako szofera na dzień lub dwa. Propozycja została rozpatrzona pozytywnie, dowiozłam matule bezpiecznie do pracy i wybrałam się na zakupy, konkretniej po wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju żółty ser, który możesz dostać tylko w ekskluzywnej almie. Wybrałam tę najbliżej pracy mojej rodzicielki, znaczy się w centrum, prawie.
 Okazało się, że rzeczona alma posiada swój własny parking, wewnątrz budynku, super hiper ciasny parking. Serio.  Zaparkować udało mi się bezbłędnie, z wyjazdem było gorzej. Jakiś idiotyczny słupek ( Żółty... Wyobrażacie to sobie?! ) , porysował  mi samochód!!! Udało mu się nawet zrobić wgniecenie...  Doszłam do wniosku, że wygląda lepiej niż mój, więc nie ma się czym przejmować :)


Słupek mnie przeprosił, teraz ja muszę przeprosić rodziców.


Teraz rodzice pomyślą sto razy, zanim mi odmówią jazdy swoimi kosmicznymi pojazdami.

*Mazowiecki wrak race

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz