sobota, 28 marca 2015

Zagubiona.

Czuje się strasznie zagubiona życiowo. Zapomniałam po co miałam dbać o siebie i mieć wszystko poukładane.
Ciekawa jestem dlaczego właśnie teraz... nic ekstremalnego nie dzieje się w  moim życiu, nie pokłóciłam się z nikim, nie rozpoczęłam żadnej znajomości skutkującej ekstremalnymi emocjami....
Czyżbym się nudziła?
Hah.
Wygląda na to, że tak!

Ostatnie dwa dni są pod znakiem obżarstwa max. Trudno. Akceptuje to i nie będę się jakoś specjalnie tym zadręczać. Jutro idealny dzień żeby sobie wszystko poukładać, zrobić zakupy i zaplanować.

Chociaż czemu odkładać na jutro? Zacznę dzisiaj.
Oto moja lista rzeczy do zrobienia, w następnym poście szczerze się wam przyznam co zrobiłam, a czego nie zrobiłam ( mam nadzieję, że zrobię wszystko! )

  1. Ogarnąć Sprzątnąć pokój i przygotować go pod zakup nowych mebli i malowanie.
  • Pochować biżuterię, która wala się po całym pokoju.
  • Pochować Wyprać ubrania,  które od dwóch tygodni leżą na podłodze i wyrzucić stare (czyli takie, których nie miałam na sobie od powiedzmy 2 lat i te, które są brzydkie jak noc).
  • Opróżnić komodę, która idzie do wywalenia.
  • Spalić makulaturę i upiec sobie kiełbaski  .
    2. Przygotować listę zakupów spożywczych.
    3. Kupić żarcie z listy.
    4. Wybrać meble do pokoju / Zrobić projekt.
    5. Wybrać kolor ścian.
    6. Poleniuchować przy serialu. 


Jak już to spisałam to mam wrażenie, że połowa pracy za mną. Praca nad sobą to czysta przyjemność!








sobota, 21 marca 2015

Bike Bike Bike

Dzisiejszy dzień jak najbardziej zaliczam do udanych! Rodzinna atmosfera, wspólne krzątanie się po ogrodzie i pieczenie ciastek.
Sprzątałam dzisiaj w ogródku wszystkie psie kupy, które zostały po zimie. Cudowne zajęcie na pierwszy dzień wiosny.
Po wysprzątaniu wszystkiego, (wyszło zaledwie 5 taczek) udałam się na zasłużony odpoczynek przy książce*. Kiedy już się znudziłam widokiem drapaczy chmur i nieśmiertelnością, wyszłam na spotkanie mojej przyjaciółce- lodówce. Dzisiaj wyczarowałam na obiad przepysznego kurczaka z kalafiorem, a w porach wieczornych upiekłam  ciasteczka kokosowe do kawy. Po zjedzeniu kilku ciasteczek zaczęłam rozmyślać nad tym jaki sport by tu można uprawiać. Wcześniej biegałam ale teraz to już nie mam ochoty do tego wracać, więc postanowiłam, że wyciągnę z garażu rower!
Nie biała hipsterke kolarkę. Bynajmniej. Postanowiłam, że w poniedziałek jadę moim góralem do pracy!  Jak uda mi się dojechać w stanie, który pozwala pracować, to będę jeździła częściej!

To właśnie jest moje postanowienie na przyszły tydzień!

Buziole!

*Książka, którą obecnie czytam to FUTU.RE - Dimitry Glukhovsky

środa, 18 marca 2015

Ze strażą miejską da się dogadać.. ;)

Dobry Wieczór! 

Miałam dzisiaj okazję się przekonać jak wygląda składanie zeznań na "posterunku" straży miejskiej.
Dlaczego ?
Dlatego, że...
 W grudniu 2014  popełniłam wykroczenie, strzelił mi piękne zdjęcie radar (nawet cztery)*, a następnie nie odpowiedziałam na zgłoszenie, które wysyła straż miejska  pocztą.
Nie odpowiedziałam, bo je zgubiłam. Zgubiłam i zapomniałam o sprawie.
Także dostałam w poniedziałek  pismo o wymaganym stawiennictwie osobistym w celu złożenia wyjaśnień.

W zasadzie nie byłam zła, nawet mi ulżyło, że nie muszę iść na pocztę i może uda się dogadać i mandaciku nie będzie. Miałam nadzieję, że się uda, bo wytłumaczenie miałam przygotowane, miałam przygotowaną całą historię życia i zaraz wam ją opowiem tak, jak opowiadałam Panu Strażnikowi.

"Proszę Szanownego Pana, 
Ja zdaję sobie sprawę, że popełniłam wykroczenie ale proszę mnie wysłuchać, a zrozumie Pan, że innego wyjścia nie było!
Otóż tego dnia jechałam po dwa, schorowane psy pod Warszawę, aż hen daleko do miejscowości Jajkowice i miałam za zadanie zawieźć je na badania do weterynarza. No bo wie Pan...Ja to działam w stowarzyszeniu i pomagam takim co już im nikt nie chce. 
Jeden z psów siedział w bagażniku, drugi na tylnych siedzeniach, a ich opiekunka koło mnie. Jechaliśmy tak do lecznicy, aż tu nagle... smród nie z tej ziemi! Ola Boga, Pan nawet nie wie jak kupsko chorego psa może śmierdzieć! Narobił mi cwaniak w bagażniku i jeszcze się w tym wytarzał.
Nie mogłam się zatrzymać i sprzątnąć, bo wizyta umówiona, trzeba jechać. Pod lecznicą zostawiłam dziewczynę z psami w samochodzie, żeby ich pilnowała, a sama pobiegłam po ręczniki papierowe i jakiś psikacz chemiczny do sklepu. 
Zdyszana, zmachana wróciłam z zakupem, patrze, a tu kupa rozsmarowana po wszystkich siedzeniach!
No myślałam, że szlag mnie trafi! Laska nie upilnowała i pies przeskoczył do przodu. Sodoma i Gomora.
Wracając do tematu. Kupy nie udało się pozbyć, więc wracałyśmy w smrodzie niesamowitym, Ja wkurzona na maksa,  a na dodatek zaczął lać deszcz przeokropny...
No i my w tym deszczu i smrodzie jedziemy, jedziemy z prędkością dostosowaną do warunków pogodowych ( niestety nie samochodowych) i dojeżdżając do skrzyżowania, widziałam, że zmienia się światło na żółte, w związku z czym miałam do wyboru:
 a) hamować, wpaść w poślizg, psy by sobie zrobiły krzywdę, a taki dzień był, że i Ja pewnie też. 
b) przyspieszyć ciut i przejechać na żółtym. 
Po szybkim rekonesansie postanowiłam wybrać opcję B. 
Niestety.
 Zapomniałam, że nie jeżdżę ferrari i przyspieszenie w moim starym samochodzie jest jak, no nawet nie wiem do czego przyrównać, bo jest takie jakby go nie było. W związku z czym Panie władzo, widzi Pan nie zdążyłam na tym żółtym i czerwone mnie złapało! "

Pan Strażnik uśmiał się bardzo z mojej historii ale miał nagranie, na którym ewidentnie przejechałam już na czerwonym i w dodatku nie miałam działającego jednego światła w związku z czym nie mógł anulować mandatu.  Skorzystał za to ze swoich uprawnień i obniżył mi maksymalnie za przejazd na czerwonym, a na nie działające światło przymknął oko. :) 

Ze strażą miejską da się dogadać!

Dobranoc!



*Skrzyżowanie w Tarczynie. Cztery fotoradary, a ja Ciapa nie wiedziałam, że łapią też przejazdy na czerwonym! 

poniedziałek, 16 marca 2015

Pierwszy dzień za mną...

Pierwszy dzień zawsze jest dla mnie wyzwaniem.

Ssanie w żołądku i chęć zakupu "małej kanapeczki" wystawiają mnie na próbę. Na szczęście przygotowałam sobie cztery posiłki i teraz tylko odliczam czas do następnego. Dodatkowym plusem jest moja praca, która jako tako pozwala zapomnieć o jedzeniu.

Dzisiaj w repertuarze dorsz, brukselka, marchew i owoce

Hah, zapomniałam marchewki do pracy, a chcąc utrzyma się w postanowieniu, że jem co 3 godziny, pognałam szybko do salad story po sałatkę rybaka. Tyle z oszczędzania na mieszkanie :(

Wieczorem nie mogłam oprzeć się pokusie dojedzenia sobie czegoś i wybrałam kromkę chleba z ogórkiem.
Ponadto odkryłam sposób na przerwanie ciągu podjadania! Wystarczy napić się herbaty i już przechodzi ochota na jedzenie :)

Żegnaj poniedziałku!
Witaj przygodo!

niedziela, 15 marca 2015

Najtrudniejsza walka to walka z samym sobą.

Moja walka zaczyna się dzisiaj. Ponownie.

Tym razem będziecie moją widownią, a może z czasem zechcecie się odezwać i mnie wesprzeć w ciężkich chwilach. Do pisania zmotywowała mnie babcia, która twierdzi, że pisanie to lek na wszystko.
 Bałam się publikować moje zmagania z dietą, ponieważ mam w życiu kilka osób, które chętnie popatrzą na moją porażkę ale nie przejmuje się tym, robię to dla siebie.
 No dobra, przejmuję ale i tak nie będę wiedziała o tym, że czytają, bo nie będą mieli jaj żeby napisać.
 Udało mi się już zrzucić trochę ciałka, co uważam za sukces ale powoli zbaczam z obranej zdrowej ścieżki, więc muszę się ogarnąć!

Nie znam jeszcze swojego celu. Wiem, że chciałabym być lżejsza, żeby móc swobodnie jeździć na motocyklu. Boję się wyznaczyć jakiś konkretny cel, bo może mnie przerazić ogrom pracy,
która mnie czeka. Postaram się narzucić sobie jakiś reżim i trzymać się go, wtedy będę miała do czego wracać.
W jaki sposób zamierzam osiągnąć cel?
Zdrowa żywność i  ruch! Idzie wiosna więc mogę wyciągną rolki z szafy!
Będę sobie narzucała powoli nowe zadania i będę się ich trzymać.

Zadanie na następny tydzień :
Posiłek co 3 godziny i duuuużo wody, najlepiej z cytryną!


Coś z innej beczki:
Jestem w trakcie projektowania mieszkania i szukam inspiracji.
Wiem, że chciałabym mieć duże łóżko, miejsce na tryliard książek, toaletkę i garderobę. Nie będę się ograniczać, to będzie moje wymarzone mieszkanie!
Po skończonym projekcie przyjdzie czas na zbieranie pieniędzy ;)



Boje się puścić to w świat ale puszczam i niech się dzieje co się chce,