wtorek, 24 czerwca 2014

Men expert survival race - z mojego point of view

Men survival race- cóż można powiedzieć...jest to zbiorowisko dobrze wyglądających ludzi, prężących się jak koty, coby każdy zobaczył jacy są piękni!
Koniec hejtu. Tak naprawdę sama chciałam wśród nich być i czołgać się po błocie na czas, ale moja kontuzja vel. stary dziad, mi na to nie pozwoliła. Chcąc uczestniczyć w wydarzeniu chociaż na pół gwizdka, zgłosiłam się na wolontariusza! Miałam nadzieję pomóc rozstawiać tor i poświęcić się dla sprawy! Z wielkim entuzjazmem przyszłam dnia pierwszego rozstawiać przeszkody, niestety przeszkód nie było. Był piach i dezorganizacja. Moja chęć pomocy spadła do zera poratowałyśmy się więc z koleżanką piwkiem i hamburgerem z pobliskiej knajpki.
Następne dwa dni przesiedziałam w domu grając w assasina i tłumacząc swoja nieobecność ogromnym bólem kolana ~ bolało ~, niestety nie mogłam przesiedzieć spotkania organizacyjnego sobotniego, ponieważ mieli nam tłumokom tłumaczyć skomplikowane zasady odhaczania uczestników w tabelce.

Na spotkaniu się zjawiłam, blisko nie miałam to też jechałam jakąś godzinę, się okazało, że niepotrzebnie, bo spotkanie trwało 30 minut i obecność obowiązkowa nie była.  W dniu wyścigu miałam za zadanie stawić się o 8 rano w biurze zawodów, gdzie zresztą miałam spędzić cały dzień. Wstałam więc o 5.30 i zjawiłam się tak jak kazano.
Od 8 do 16 odhaczałam ludzi z listy i patrzyłam tęsknym wzrokiem na start i tych wszystkich zadowolonych z siebie ludzi.  Jako że byłam wolontariuszem, dostałam oczodżebną pomarańczową koszulkę, batona i wodę, coby przetrwać.
Zawodów nie zobaczyłam, zamknięta w namiocie przyklejona do krzesła odwalałam robotę głupich. Nagrodą za pomoc był darmowy bieg, lecz bez pomiaru czasu i tak w sumie tylko rekreacyjne przejście się po torze. No cóż... napędzana ogromnym poczuciem niesprawiedliwości zwędziłam koszulkę przysługującą zawodnikom i poszłam do domu.  Wątpię czy kiedykolwiek jeszcze zgłoszę się dla "sprawy"... smuteczek.
Byłabym zapomniała! Taki cudowny akcent nudnego dnia! Jeden z zawodników dał mi kwiatka :3 To poprawiło trochę atmosferę :)

wtorek, 17 czerwca 2014

Organizacja podstawą pracy.

Każdorazowo kiedy chcę coś zrobić, czy osiągnąć, czuję potrzebę zaplanowania sobie tego punkt po punkcie. Organizajca pracy na najwyższym poziomie, nawet jeśli dotyczy to podlewania kwiatów. Kiedy już się na coś zdecyduję ( z własnej woli), to wchodzę w to na sto procent.
Tu pojawia się problem. Co zrobić kiedy od dawna zaplanowaną czynność, wkradnie się kilka dni, które wszystko rozpieprzą?!
Powiem wam, że nie wiem. Właśnie jestem w takiej sytuacji i trafia mnie szlag. Coś co planowałam od miesięcy, coś co robiłam przez dłuższy czas, zniszczyłam w kilka dni. Moja rozpacz sięga dna. Nie wiem skąd wezmę siłe na zaczynanie tego od nowa... chyba z dupy.
To tak jakbyście chodzili na jakiś nega długi i żmudny kurs przez kilka miesięcy, omineli trzy dni i kazano by wam zaczynać od nowa.
Do dupy wszystko.
Nawet mi się nie chce rysować nic. Pfff...

czwartek, 12 czerwca 2014

Jadę na rowerze słuchaj do byle gdzie Rower mam posłuchaj w taki różowy jazz....

Wadą jazdy na rolkach jest fakt, że kiedy natkniesz się na dzika to nie masz szans na wycofanie się po cichu i z gracją...nie to co na rowerze. Rowery mają to do siebie, że nadają się do ucieczki przed dzikami!
Oczywiście miałam okazję sprawdzić to na własnej skórze wczoraj wieczorem, kiedy to wybrałam się na przejażdżkę dla zdrowia. Sunąc podwarszawskimi drogami, nie zawracałam sobie zbytnio głowy obserwowaniem trasy, ponieważ byłam bardzo pochłonięta rozmową przez telefon ~ bardzo bezpiecznie...bardzo. Było już dosyć ciemno ale postanowiłam odrobinę przedłużyć trasę, bo miło mi się jechało. Telefoniczna rozmowa dotyczyła bodajże hmm, nie pamiętam. Natłok emocji wymazał mi temat z głowy, ale byłam bardzo pochłonięta rozmową kiedy mój mózg zarejestrował na trasie jakiś dziwny kształt, zanim się zorientowałam, że to dzik już byłam jakieś 4-5 metrów od niego i dalej na niego sunęłam ze średnia prędkością rolkarza. Dzik się przestraszył, ja również. Zrobiłam oczywiście wszystko nie tak jak trzeba, czyli zaczęłam krzyczeć na koleżankę przez telefon, która dzięki bogu opanowanym głosem wyprowadziła mnie z opresji i przypomniała mi, że rolki posiadają hamulec, z którego w tejże sytuacji warto było skorzystać.
Tak też zrobiłam, chociaż mam wrażenie, że do zderzenia brakowało sekund i z prędkością większą niż średnia prędkość rolkarza ulotniłam się z miejsca spotkania z dzikiem. W drodze ucieczki natknęłam się na Pana spacerującego z psem i jak na dobrego obywatela przystało, poinformowałam o zagrożeniu.
Powyższa sytuacja nie była by aż tak niebezpieczna gdybym była na rowerze, także przesiadam się szybko i wieczorne wypady na rolki zostawiam dla hardkorów ;) 
Rowery stawiam dziś na piedestale, zwłaszcza mój, bo pozwolił mi dziś na szybkie przedostanie się z punktu A do punktu B i nie spóźnienie się na spotkanie. :)
Ktoś ma ochotę ubrać się w obcisłe ( bo to warto mieć styl! ) i depnąć sobie ode wsi dode wsi?

wtorek, 10 czerwca 2014

Drunken style.

Moi kochani czytelnicy!
Poznałam ostatnio bardzo ciekawego wydrotekarza,  który zapoznał  mnie  z myślą bodajże Hemingwaya, która głosi prawdę: Pisz po pijaku, poprawiaj na trzeźwo. 
Stosując się do powyższej myśli korektę zrobię najprędzej jutro ;)
No to tak, kupiłam dzisiaj fantę ale jej nie wypiłam, bo jestem na diecie  <--- bardzo ważne wydarzenie!
Ponadto jako dziecko wbiłam sobie wykałaczkę w piętę bo postanowiłam rozsypać wszystkie wykałaczki jakie były po podłodze, a następnie pobiegać po nich z siostrą! <---- ciekawe wydarzenie
Podzielę się z wami także wiadomością o tym, że nad moim oczkiem wodnym, po długich wyczekiwaniach, niebieska ważka odnalazła żółtą <----- interesująca sprawa
Fajnie byłoby też wspomnieć o zbieraniu śmieci, takie moje hobby i przystanąć chwilę na tym temacie aby zastanowić się czy ziemia nie jest zagrożona przez nas wszystkich i w jaki sposób moglibyśmy jej pomóc. Niestety kończy mi się już czas jaki sobie wyznaczyłam na stworzenie tego posta także muszę się z wami pożegnać!
Do tematów na pewno kiedyś powrócę!
Trzymajcie się ciepło!

poniedziałek, 9 czerwca 2014

Cenzura na medal.

Chciałabym wam zaprezentować odrobinę tego co przelewam na papier i troszkę udowodnić, że może coś ze mnie kiedyś będzie
Różnice jak na dłoni widać, widać na pierwszy rzut oka.
Musiałam zastosować cenzurę w postaci maski, coby kolega się nie obraził na mnie :)
Więcej do powiedzenia nie mam nic, także dzisiaj treść możecie sczytać tylko z obrazków :)



niedziela, 8 czerwca 2014

Dzień obfity w bezsens.

Byłam dzisiaj zobaczyć wystawę 'bodies revealed' i powiem, że nie jestem zachwycona.

Może to tylko moje spaczenie, ale nie poczułam nic nadzwyczajnego. Prawdopodobnie dlatego, że mój młodociany umysł przyzwyczajony do widoku martwych ludzi, szkieletów i innych okropności w sieci i na filmach, ma zaszczepioną już kompletną znieczulice.

Oczywiście miło było dowiedzieć się czegoś nowego, a nie.... to wszystko miałam już na lekcjach biologi w gimnazjum i liceum.

Z mojego punktu widzenia wystawa ta przydatna jest ludziom bez jakiegokolwiek wykształcenia, coby się pozachwycali, bądź przyszłym pracownikom  RTG, żeby wiedzieli na co patrzą.
 Nie dowiedziałam się nic nowego.  :(

Dzień obfity w bezsens. 


sobota, 7 czerwca 2014

Jesteś tym co jesz.

Na pewno każdy z was kiedyś  słyszał to zdanie.
Jesteś tym co jesz 
~więc nie kończ ziemniaków i zjedz mięsko kochanie.

 Wyobrażacie sobie co by było gdyby to powiedzenie stało się rzeczywistością?


piątek, 6 czerwca 2014

Nocne harce.

Najlepiej szkicuje mi się nocą.
 Tak więc  w nocy krzątam się po domu z różnych powodów, czasem są to po prostu spacery dla zdrowia ;)
Otóż dziś taki spacer skończył się na wdepnięciu w kocią miskę z wodą. Nie było to przyjemnie doświadczenie, teraz zdecydowanie zacznę patrzeć pod nogi.


 
 Zaczynam szkicować, a po krótkiej chwili zachciewa mi się spać i zostawiam project undone. Tak być nie może.
  BASTA! 
Koniec z tymi nocnymi harcami.

czwartek, 5 czerwca 2014

Wypadki chodzą po mnie.

Powiem wam teraz coś o sobie... jestem wielką fanką prowadzenia wszelkiego rodzaju pojazdów! Ot ciekawostka! Niestety moja sytuacja jest wielce niefortunna, gdyż mój pojazd, zakupiony do celów wyłącznie rajdowych*  stoi  rozkraczony przed domem, czekając na to aż się nim zajmę, a dorośli i odpowiedzialni rodzice trzymają mnie od swoich samochodów z daleka, coby im się krzywda nie stała.


Teraz pozwólcie, że przejdę do meritum sprawy. Wypadek się zdarzył okropny! Moja matula nadwyrężyła sobie nadgarstek i nie mogła prowadzić ~ smuteczek, z czystej potrzeby niesienia pomocy, zaproponowałam siebie jako szofera na dzień lub dwa. Propozycja została rozpatrzona pozytywnie, dowiozłam matule bezpiecznie do pracy i wybrałam się na zakupy, konkretniej po wyjątkowy i jedyny w swoim rodzaju żółty ser, który możesz dostać tylko w ekskluzywnej almie. Wybrałam tę najbliżej pracy mojej rodzicielki, znaczy się w centrum, prawie.
 Okazało się, że rzeczona alma posiada swój własny parking, wewnątrz budynku, super hiper ciasny parking. Serio.  Zaparkować udało mi się bezbłędnie, z wyjazdem było gorzej. Jakiś idiotyczny słupek ( Żółty... Wyobrażacie to sobie?! ) , porysował  mi samochód!!! Udało mu się nawet zrobić wgniecenie...  Doszłam do wniosku, że wygląda lepiej niż mój, więc nie ma się czym przejmować :)


Słupek mnie przeprosił, teraz ja muszę przeprosić rodziców.


Teraz rodzice pomyślą sto razy, zanim mi odmówią jazdy swoimi kosmicznymi pojazdami.

*Mazowiecki wrak race

środa, 4 czerwca 2014

Proste uzasadnienie.

Słuchałam dzisiaj podcast " o różnych rzeczach, grach i filmach, Pentagonie i psach" na stronie Niezatapialnych.  W ich rozmowie przewinął się temat o tym, że europejskie gry nie uzasadniają zabijania.... chwilę później zobaczyłam ten filmik, w którym autor uzasadnił zabijanie i przedstawił receptę na to co zrobić, by świat był lepszy! Twórcy gier uczcie się! 
;)



Panowie Niezatapialni na pewno mieliby temat na dłuższą dyskusję :) 


Cenzura to najlepszy sposób na ukrycie niedoskonałości.

Poranne obowiązki

Powiem wam, że dzisiaj próbowałam przenieść swoje prace z papieru na komputer i to nie jest takie proste bez skanera! Dochodzę do wniosku, że łatwiej jest rysować na papierze, a błędy tuszować na komputerze :) 
Prezentuje wam dziś twór mojej wyobraźni z godzin porannych. Żeby zrozumieć przekaz musicie wiedzieć, że mieszkam z trzodą zwierząt i sprzątania nigdy dosyć! 
Znaczek w prawym dolnym rogu to mój nowy podpis, będzie wszędzie :)


wtorek, 3 czerwca 2014

Witajcie w moim świecie!

Witajcie na moim blogu!



Postanowiłam prowadzić Przegląd Końca Świata zainspirowana książką "FEED" - Miry Grant. Zafascynował mnie tamten świat gdzie jednym z najważniejszych przekaźników informacji są blogi, może i w naszym świecie kiedyś tak się stanie. Zamierzam prowadzić dziennik, opisywać co ciekawsze wydarzenia, które będą miały miejsce w moim życiu, pisać wiersze i publikować moje prace graficzne. Z rysunkiem od zawsze miałam coś wspólnego i zawsze marzyło mi się aby zostać drugim Skutnikiem. Mateusz Skutnik jest niesamowitym artystą, który tworzy małe dzieła sztuki. Jest on autorem wielu wspaniałych gier i komiksów. Polecam wam zapoznać się z jego twórczością w wolnej chwili :http://www.mateuszskutnik.com/
Kilka dni temu dostałam w prezencie wymarzony tablet, za pomocą którego zamierzam rysować. Narazie aby tworzyć korzystam ze strony internetowej, ponieważ nie zdecydowałam się jeszcze na pobranie żadnego programu, ze względu na problemy z komputerem. Dziś zamieszczam mój pierwszy rysunek zrobiony za pomocą tableta. Mam nadzieję że z czasem będą mi wychodziły naprawdę fajne rzeczy, a wy będziecie świadkami mojego małego sukcesu :) Jeżeli macie ochotę samemu coś porysować to zapraszam  tutaj.